Sens istnienia.

Kiedy dotykam twojego brzuszka, mruczysz przez sen, i przekręcasz się na grzbiet.
Ufasz mi.
Ufasz, choć kłamię, oszukuje i mam serce z kamienia. 

(…)

Z tego o czym czasami rozmawiamy, nie wynika nic. Tak jak z wszelkich innych naszych działań.
 
Kiedy się obudzisz porzucamy piłeczkę, a potem przyjdzie następny, dzień i znów będziemy robić to samo.
 
Gdzie sens istnienia? Zapytasz znad miseczki z łososiem. A ja uśmiechnę się jak zawsze, gdy robisz te swoje zabawne miny.
 
(…)
 
– Zauważyłeś, że przestałem pić? To dlatego, że szkoda mi każdej sekundy. Jesteś w stanie to wytłumaczyć?
 
Ja nie.

Rozmowa numer 3298074

– A kiedy mnie głaszczesz to mniej boli?

– Tak, wtedy boli znacznie mniej

– Więc głaszcz mnie, głaszcz…


Rozmowa numer 284502

– Myślę, że w tym wszystkim chodzi o to, że ty nie potrafisz kochać. I nie było by w tym nic złego gdybyś zwyczajnie był w stanie    ten fakt zaakceptować. Ale nie! Tobie słowo kocham nie schodzi z ust, ile razy widmo samotności zajrzy ci w oczy.

– Nieprawda, ja jestem samotny.

– Nie nie jesteś. Ty nie jesteś. To ona jest tu zupełnie sama.


Cel życia

Nie mogę zasnąć. Leżę na łóżku i patrzę na sufit który światło księżyca pokryło cieniami o dziwnych kształtach. Dzieje się tak zawsze kiedy myślę o zbyt wielu sprawach, zbyt intensywnie.

On zjawia się bezszelestnie nie wiadomo skąd. Przeciąga się wbijając w moją pierś swoje ostre jak szpileczki pazurki.

Robi krok do przodu. Teraz nie widzę nic poza jego wielkimi oczami.

– Celem życia jest śmierć.

– Tak, wiem o tym – odpowiadam i głaszczę go między uszkami

On uśmiecha się, a ja smutnieje.


Jest jeszcze ciemno.

Jest jeszcze ciemno. Wyłączam budzik. On czeka już na mnie przed drzwiami łazienki.
Kiedy siedzę na kiblu mrucząc ociera się o moje nogi.

Wstaje i widzę, że muszla jest pełena krwi wymieszanej z kałem. Spuszczam wodę myje ręce i idę do kuchni. On nie odstępuje mnie na krok.
Otwieram szafkę pod oknem i pytam:

– Tuńczyk, czy łosoś?
– Tuńczyk, odpowiada

Otwieram puszkę i przekładam jej zawartość do miseczki. Potem głaszczę go delikatnie, bo wiem, że nie zacznie jeść, dopóki tego nie zrobię.